poniedziałek, 28 stycznia 2013

Początki...


Na zielona wyspe trafilam stosunkowo niedawno, dokladnie 20 lutego 2012. Z mojej perspektywy to już calkiem spory kawalek czasu ale w porównaniu do Polaków, których zdążylam już tutaj poznać i ich opowieściach o życiu tu w Irandii już od 5,6,7 lat to w zasadzie niewiele. Pamiętam zdziwienie na twarzach rodziny, znajomych na wiadomość o moich planach wyjazdu. Nikt nie pałał optymizmem, padały komentarze o kryzysie w Irlandii, o braku pracy, o Polakach wracających z wysp do Polski, o zostawieniu bliskich….nie było łatwo ale też był to taki moment gdzie w zasadzie nie było nic do stracenia (oprócz oszczednosci) no a przecież, choć to smutne, to własnie o nie chodziło. O poprawę sytuacji finansowej, komfort życia, rozwój osobisty i spełnianie marzeń….Z ogromną wiarą, wyznaczonym celem i skrywanym przerażeniem coś po godzinie 23.00 wylądowałam na wyspie. Pakując się do taxówki na miejsce kierowcy (ruch lewostronny..) dotarło do mnie że na prawde tu jestem i że wlasnie podzielilam los ponad 2 mln Polskich emigrantów, którzy chcąc nie chcąc musieli opuścić Polske w poszukiwaniu nowych możliwości.